Szczerze mówiąc to nie wiem skąd taka plaga spóźnialskich, bo mam wrażenie, że z rok temu było znacznie mniej takich osób. Moje kosmetyczki też mówią, że teraz to już jakaś norma. W dodatku wiele klientek wpada znacznie po swojej godzinie i są zdziwione, że kosmetyczka nie czeka na nie przy drzwiach z uśmiechem na ustach. Mi wprawdzie też kilka razy zdarzyło się spóźnić, bo były jakieś wielkie awarie, które paraliżowały pół miasta, ale wtedy dzwonię, przepraszam i informuję, o której będę albo, że przekładam wizytę i to cała filozofia. Wtedy i klientka i kosmetyczka mają jasną sytuację